Dzień naleśnika, z rybą i pieczonymi ziemniakami w Stepnicy.
Głowę mam jeszcze pełną emocji. Wielu z nas nie spodziewało się takich wrażeń. Stepnica to cudne miasteczko kryjące wiele tajemnic i niespodzianek. Sam początek wizyty to już szok. Ledwo się zjawili nasi ludzie czyli Sławek i Andrzej by przygotować ognisko i ogarnąć sytuację, a już zaraz zjawił się osobiście zastępca burmistrza pan Ryszard Ławicki z Markiem Górskim, człowiekiem od wszystkiego i dyrektorka domu kultury pani Mirosława Nowak. Przyjechali tylko po to by sprawdzić czy nam czegoś nie brakuje. Fantastyczne !!!!
A przecież samo załatwianie formalności w urzędzie przebiegło sprawnie. Żeby wszędzie tak było… Pani Mariola, sekretarz, przemiła i sympatyczna blondynka, odwiedziła nas osobiście już w trakcie imprezy i nawet trochę posiedziała.
Dzięki zaangażowaniu samego burmistrza Andrzeja Wyganowskiego, który czuwał zdalnie nad całością nasza impresa wyszła na 102.
Zwiedzanie zaczęliśmy od szkoły. Zobaczyliśmy przepiękną kolekcję świnek skarbonek. Przyszła specjalnie dla nas właścicielka i kolekcjonerka Pani Irena Kaliska (na zaproszenie Andrzeja). Opowiedziała w skrócie jej historię. Wszystkie zbiory wyeksponowane w pięknych gablotach. Ma też tam swoje miejsce Izba Pamięci. Wszystko warte dokładnego obejrzenia.
Potem kościół w zaułku z trzema dzwonami ocalonymi z pożaru, za nim stara stodoła z oryginalnie układanymi cegłami, marina, skręt w lewo i wzdłuż Zalewu idziemy w kierunku punktu docelowego czyli pikniku pod drzewami z ogniskiem. Spacer piękny bo po drodze wieża widokowa, molo, plaża. Stoły porozstawiane i patyki do grillowania już na nas czekały. Tak się nami zaopiekowano.
Zupa rybna w Tawernie to poezja, a potem już tylko tańce, tańce, tańce. Jurek puszczał świetną muzykę, każdego porywała do tańca. Bawiliśmy się do ostatniego tchu bo na dodatek pogoda mimo wielu swoich gróźb dopisała. A potem jeszcze nieoceniony Andrzej wykonał jeden telefon do pani sekretarz, pani Marioli, z prośbą o powtórne przybycie bo zapomnieliśmy zrobić wspólnego zdjęcia. I przyjechala !!!
Urząd w Stepnicy jest na medal. Będziemy tu wracać.
No i Sławek. Sam się zadeklarował, zjawił wcześniej, zaraz pojawił się Andrzej i dzięki nim ognisko zostało przygotowane na czas. I to oni mieli tę przyjemność spotkania się z najważniejszymi osobistościami miasta. Taki bonus mieli szczęściarze. 
Powrzucalismy kartofle do popiołu i po dwóch godzinach wrociliśmy do smaków dzieciństwa. Nie wiem jak wyszły bo nie miałam nawet czasu spróbować. Podziwiałam zatokę.
Głowę mam jeszcze pełną emocji. Wielu z nas nie spodziewało się takich wrażeń. Stepnica to cudne miasteczko kryjące wiele tajemnic i niespodzianek. Sam początek wizyty to już szok. Ledwo się zjawili nasi ludzie czyli Sławek i Andrzej by przygotować ognisko i ogarnąć sytuację, a już zaraz zjawił się osobiście pan Andrzej Wyganowski – burmistrz Stepnicy !!!, zastępca burmistrza pan Ryszard Ławicki z Markiem Górskim, człowiekiem od wszystkiego i dyrektorka domu kultury pani Mirosława Nowak. Przyjechali tylko po to by sprawdzić czy nam czegoś nie brakuje. Fantastyczne !!!!
A przecież samo załatwianie formalności w urzędzie przebiegło sprawnie. Żeby wszędzie tak było… Pani Mariola, sekretarz, przemiła i sympatyczna blondynka, odwiedziła nas osobiście już w trakcie imprezy i nawet trochę posiedziała.
Zwiedzanie zaczęliśmy od szkoły. Zobaczyliśmy przepiękną kolekcję świnek skarbonek. Przyszła specjalnie dla nas właścicielka i kolekcjonerka Pani Irena Kaliska (na zaproszenie Andrzeja). Opowiedziała w skrócie jej historię. Wszystkie zbiory wyeksponowane w pięknych gablotach. Ma też tam swoje miejsce Izba Pamięci. Wszystko warte dokładnego obejrzenia.
Potem kościół w zaułku z trzema dzwonami ocalonymi z pożaru, za nim stara stodoła z oryginalnie układanymi cegłami, marina, skręt w lewo i wzdłuż Zalewu idziemy w kierunku punktu docelowego czyli pikniku pod drzewami z ogniskiem. Spacer piękny bo po drodze wieża widokowa, molo, plaża. Stoły porozstawiane i patyki do grillowania już na nas czekały. Tak się nami zaopiekowano.
Zupa rybna w Tawernie to poezja, a potem już tylko tańce, tańce, tańce. Jurek puszczał świetną muzykę, każdego porywała do tańca. Bawiliśmy się do ostatniego tchu bo na dodatek pogoda mimo wielu swoich gróźb dopisała. A potem jeszcze nieoceniony Andrzej wykonał jeden telefon do pani sekretarz, pani Marioli, z prośbą o powtórne przybycie bo zapomnieliśmy zrobić wspólnego zdjęcia. I przyjechala !!!
Urząd w Stepnicy jest na medal. Będziemy tu wracać.
No i Sławek. Sam się zadeklarował, zjawił wcześniej, zaraz pojawił się Andrzej i dzięki nim ognisko zostało przygotowane na czas. I to oni mieli tę przyjemność spotkania się z najważniejszymi osobistościami miasta. Taki bonus mieli szczęściarze. 
Powrzucalismy kartofle do popiołu i po dwóch godzinach wrociliśmy do smaków dzieciństwa. Nie wiem jak wyszły bo nie miałam nawet
Bardzo dziękuję Sławkowi. Sam się zadeklarował do pomocy rozpalenia ogniska. Wiem, że mogę na niego liczyć i na Andrzeja także. Nie wspominając całej rzeszy dziewczyn.
DziBeń naleśnika połączyliśmy z zupą rybną i pieczonymi ziemniakami !!! Nie mówiąc o całej reszcie i wybitnym cieście drożdżowym Czesi. I wszystko dało się zjeść.
Bardzo mi się spodobała spontaniczna akcja panów, którzy pomogli Jurkowi błyskawicznie ogarnąć sytuację ze sprzętem muzycznym. Dzięki nim ulżyli Czesi bo to zazwyczaj jej działka. Właściwie możecie to robić już na stałe 
Andrzej dopilnował zwrotu namiotów. Na szczęście były nieprzydatne ale gmina nam nie odmówiła i to się liczy.
Dziękujemy pracownikom urzędu za wszystko. Każdy z osobna był bardzo uczynny i sympatyczny i to stworzyło początek wspaniałego klimatu naszej imprezy.
Za „potknięcia’ serdecznie wszystkich przepraszam. Jeśli coś było nie tak to tylko moja wina. 
Zapraszam teraz do Mostów. To już 28 maja !!!
Z przyczyn techniczmych zdjecia są tylko na FB ! Przepraszam.
jb
